Rostbef Sous Vide

Kiedy „odkryłem” rostbef to przez kilka miesięcy robiłem go systematycznie co 2-3 tygodnie. Najpierw tradycyjnie na patelni. W pierwszym wydaniu z dodatkiem kaszy pęczak w sosie pomidorowo-paprykowym i ogórkiem zrobionym jakoś na kwaśno (już nie pamiętam dokładnie). Jeżeli mięso jest świeże to wychodzi bardzo dobry. Oczywiście ważne jest to czy uda się go poprawnie wysmażyć. A z tym bywa różnie.

20170729_191532

Dlatego kiedy trafiłem na opis metody długiego gotowania w niskiej temperaturze, postanowiłem ją wypróbować. Inwestycja w sprzęt do Sous Vide jest dość spora i wymaga miejsca w kuchni, żeby ten cały sprzęt gdzieś składować. Więc ja jak zwykle pokombinowałem metodą MacGuyvera (duży garnek, termometr, sprawdzanie co 5min, worki strunowe i wysysanie powietrza słomką). Po kilku próbach i studiowaniu internetu, moja rekomendacja co do marynowania mięsa to: sól, pieprz, rozmaryn, tymianek, pasta z czosnku i brak masła!

Mięso wychodzi perfekcyjne na całej grubości dokładnie tak samo ścięte i mega soczyste. Robiłem zwykle w temperaturze 58-60st. Trochę słabo mi jeszcze wychodzi opiekanie na koniec z zewnątrz żeby miało przypaloną chrupiącą „skórkę”. Boję się, że trzymając za długo na patelni zetnę mięso w środku. Ostatnio kupiłem palnik gazowy, następnym razem go wypróbuję.

Poniżej różne wersje: cięte na plastry i w całym kawałku, z ziemniakiem, z pure, z fasolką lub pure z białych warzyw, zwykle coś grzybami i zielonymi warzywami. Fajnym dodatkiem są lekko duszone rzodkiewki, czerwona cebula czy zielona papryka. To co może temu mięsu nadać extra smak to sos demi glace. Ale to już inne story.

Dodaj komentarz

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑

Zaprojektuj witrynę taką jak ta za pomocą WordPress.com
Rozpocznij